top of page

/ pasje

marzec/kwiecień '25 / 2 (24)
haft 2

Haft

– hobby nie tylko dla kobiet

DOROTA PIETRZYK

ZDJĘCIA: domena publiczna

„Czy pióro lub ołówek zanurzyły się kiedykolwiek we krwi rasy ludzkiej równie głęboko jak igła?” – zapytała pisarka Olive Schreiner. Odpowiedź brzmi: nie. Bowiem sztuka haftu to nie jest tylko ozdabianie ubioru. To poezja unosząca płaski obraz nieco ponad jego powierzchnię, to sposób na zatopienie się w ciszy, na medytację…

Czym jest haft?

Haft to kompozycja wykonywana ręcznie lub maszynowo, polegająca na kładzeniu nici na podłożu wybranej tkaniny lub skóry. Od połowy XVIII wieku zaczęto haftować na tamborku. Do haftów używano także nici metalowych (złotych, srebrnych) lub rureczek zwanych bajorkiem, a tworzonych ze zwiniętych w sprężynki cienkich drucików.

Prawdopodobnie haft był stosowany już kilka tysięcy lat p.n.e. Najstarsze zachowane hafty pochodzą z wykopalisk archeologicznych w Attyce (V–IV wiek p.n.e.) i górach Ałtaj. Kilka przykładów pochodzi z zachowanych strzępów odzieży z okresu „wędrówek ludów” n.e. Zdobienie odzieży za pomocą haftu było bardzo popularne we wczesnym średniowieczu, zwłaszcza w stylistyce „wikińskiej”

i słowiańskiej.

Istnienie haftów w czasach starożytnych zostało potwierdzone w niektórych państwach bliskowschodnich i afrykańskich, w tym Asyrii, Babilonii, Persji oraz Egipcie. Na obszarze Europy techniki hafciarskie stosowane były przez Greków co najmniej od V stulecia p.n.e., a w krajach azjatyckich zostały udokumentowane w V i IV wieku p.n.e. W Rzymie w III i II wieku p.n.e. hafciarze zajmujący się ozdabianiem chust, początkowo przybywający z hellenistycznej Grecji, byli zaliczani do rzemieślników wytwarzających artykuły luksusowe.

Natomiast w średniowiecznej Europie hafciarstwo jako gałąź rzemiosła według świadectw występowało od XI wieku. W innych krajach, m.in. na ziemiach polskich, jeszcze w XV wieku rzemieślnicy zawodowo zajmujący się wykonywaniem haftów byli zrzeszeni

w cechach wraz z malarzami i złotnikami. W XV wieku na terenie państw włoskich i iberyjskich z hafciarstwa – jako osobnej dziedziny włókiennictwa i najmłodszej techniki włókienniczej – wyodrębniło się koronkarstwo. Podobnie jak filcowanie, płóciennictwo oraz wyrób grubszego sukna hafciarstwo było dziedziną włókiennictwa uprawianą w niemal wszystkich krajach europejskich. W kolejnych stuleciach najważniejsze ośrodki hafciarstwa powstały we Flandrii i Francji oraz krajach włoskich i południowoniemieckich.

W średniowiecznej i nowożytnej Europie zawodowi hafciarze wykonywali haft na krosienkach, rozciągając materiał będący podkładem na ramach. Jako podkłady były wykorzystywane gotowe tkaniny, filc i skóry. Poza warsztatami hafciarskimi w miastach istniały również pracownie dworskie i klasztorne. Haftowanie, jako amatorskie zajęcie domowe, szczególnie rozpowszechniło się

w XVI i XVII wieku, gdy nastąpił wyraźny podział na zawodowe hafciarstwo zwane ciężkim, uprawiane przez wyspecjalizowanych rzemieślników, które było wykonywane na tkaninach wełnianych i skórze, oraz na hafciarstwo lekkie, zaliczane do robótek kobiecych, w którym hafty były wykonywane głównie na płótnie i jedwabiu. Wzorniki zawierające przykładowe hafty – początkowo rysowane ręcznie, a od lat 20. XVI wieku drukowane – umożliwiały niezawodowym hafciarkom stosowanie modnych typów ornamentu w swoich wyrobach. Pod koniec XVIII stulecia, pod wpływem wschodnim, na kontynencie europejskim rozpowszechniło się amatorskie wykonywanie haftów na tamborku. Natomiast w połowie wieku XIX, po wprowadzeniu na rynek w roku 1828 pierwszych mechanicznych hafciarek, zaczęło się upowszechniać hafciarstwo maszynowe. Wraz z rozwojem techniki i wzrostem tempa życia haft ręczny zastępowany jest przez haft komputerowy, co jest wynikiem tego, że nie da się wykonać dużej ilości haftów na skalę przemysłową w ograniczonym czasie. Komputeryzacja tego rzemiosła otwiera jednak również nowe możliwości, takie jak nieosiągalne ręcznie gęstości ściegów czy łączenie różnych technik we współczesnym wzornictwie.

Haft w walce ze stresem

Haftowanie to twórcza aktywność, która ma moc zmniejszania stresu i niepokoju. Koncentrując się na projektowaniu haftu, czasami zdarza się, że zapominasz o zmartwieniach i czujesz się bardziej zrelaksowany. Spowodowane jest to przez monotonię wkłuwania

i wykłuwania igły, wieloetapowy proces oraz nieustanne czekanie na cud. Co wyjdzie, jak będzie wyglądało nasze dzieło? Wybierając kolory i wzory, wykorzystujesz swoją kreatywność. Uwalniasz swoją wyobraźnię, co może być bardzo korzystne dla Twojego zdrowia psychicznego. Czasem nie trzeba niczego wybierać! Po prostu otwiera się strumień świadomości. Intuicyjnie łączymy kolory, grubości nici, cekiny, korale. Niekoniecznie musi to być kompozycja abstrakcyjna. Nawet pracując ze wzorem, możemy pozwolić sobie na „lot wyobraźni”, bo nasze dzieło nie musi być idealną kopią. Ważne, żeby dawało radość, koiło nerwy, uspokajało… Haft to zabawa dla Twojego umysłu. Każdy ścieg, każdy kolor, każdy wzór to nowa możliwość, nowa przygoda. A z każdą nową przygodą wiesz o sobie trochę więcej, uczysz się poznawać i wyrażać siebie. Nici tworzą kolorowe, zachwycające kompozycje, przedstawiające kwiaty, zwierzęta lub rośliny na obrusach, sukniach czy chorągwiach. Przez ostatnie lata nieco zapomniane hafciarstwo znów powraca do łask i przestaje być jedynie domowym hobby. Odkrywając coraz więcej przyjemności w powrocie do korzeni, zdobimy

w domu serwetki czy zasłonki, tak jak robiły to nasze babcie, coraz bardziej doceniając ubrania uszyte z naturalnych włókien, ozdobione delikatnym haftem lub aplikacją.

Jak rozpocząć przygodę z haftem?

Rozpoczęłam tę przygodę bardzo prosto. W liceum pobrudziłam tuszem ukochaną, błękitną bluzkę. W tamtych czasach nie było tylu możliwości usuwania plam, a jeszcze mniej zakupu nowej bluzki (ta była prezentem ze Szwajcarii). Przyjaciółka, która wakacje spędzała w klasztorach z rodzicami – konserwatorami fresków – od małego była uczona przez siostry zakonne między innymi sztuki haftu. Pokazała mi, jak można w łatwy sposób pokryć plamę haftem. Kupienie delikatnych nici do haftu graniczyło z cudem, ale była dostępna tzw. lamówka jedwabna, czyli rodzaj tasiemki, z której wysnuwałyśmy nici. Dzisiaj, gdy mamy doskonałe i różnorodne materiały hafciarskie, proponuję zacząć nie od bluzki, lecz od haftu na tamborku. Myślę, że lepiej zainwestować parę groszy więcej

i kupić w pasmanterii porządny, drewniany tamborek z metalową śrubą zamiast plastikowej zabawki dla dzieci. I cóż, bierzemy kawałek płótna, najlepiej ze starej poszewki lub podartego prześcieradła, i naciągamy na tamborek. Musi być napięte jak bębenek. Gdy podczas pracy nieco oklapnie, trzeba je naciągnąć, pociągając we wszystkie strony bez otwierania tamborka, oraz dokręcić śrubkę. Wystające brzegi płótna dobrze jest nieco przyciąć, by nie przeszkadzały w pracy. Każdy haft można po skończeniu wyciąć ostrymi, szpiczastymi nożyczkami i zszyć lub naszyć na co tylko się da. Pamiętajmy, wycinając, o 2-milimetrowym marginesie, by haft się nie popruł. Przyszywając go na inne podłoże, podszywamy margines pod haft lub naszywamy na niego np. ozdobny sznureczek lub koraliki. Można też haft przykleić. Jest do kupienia specjalny klej do tkanin. Czym haftujemy? Igłą i nitką. Nie jest to takie oczywiste, bo można haftować nićmi złotymi, srebrnymi, fluorescencyjnymi, bajorkiem, jedwabiem, muliną, kordonkiem, przeźroczystą nicią elastyczną, a nawet ludzkimi włosami! A co haftujemy? Na początek proponuję nie uczyć się żadnych ściegów, nie kopiować gotowych obrazków. Akwarelą, temperą lub akrylem namalujmy jakiś prosty element, np. ptaszka, serce lub kwiatek. Dobrze jest wzór pokolorować farbami, by przebijające między haftem fragmenty płótna pięknie się z nim komponowały. Następnie robimy remanent w koszyczku z przyborami do szycia. Sprawdzamy, co by się jeszcze przydało. Powinniśmy mieć igłę cienką i grubą. Jeżeli mamy jakieś koraliki i planujemy je przyszyć, dobrze jest zaopatrzyć się w igłę do ich nawlekania. I to wszystko! Możemy zaczynać! Nie musimy pokrywać haftem całej powierzchni. To może być wręcz kolorowy obrazek, odrobinę wzbogacony o haftowane elementy. Dzieło całkowicie abstrakcyjne jest jak najbardziej na miejscu. Machamy igłą w dowolnym kierunku, nićmi o dowolnych, ale kontrolowanych przez nas kolorach. Pamiętajmy, że nić muliny jest splotem 4 nitek. Bardzo prosto się je rozdziela i już mamy przynajmniej 3–4 grubości nici tego samego koloru. Kordonek rozdzielić jest trudno i w hafcie nie prezentuje się zbyt ciekawie, ale jak najbardziej możemy go użyć. Dobrze spiszą się zwykłe nici do szycia. No i oczywiście moje ukochane nici jedwabne, które dziś można kupić bez problemu. Jeśli coś w naszym hafcie nam się nie podoba, nie prujmy go, szkoda czasu! Błąd można zahaftować, zamalować lub zaszyć kolorowym ścinkiem materiału. Nasze dzieło może mieć kształt tamborka, ale może też być kwadratem lub prostokątem, który po zdjęciu z tamborka włożymy w ramkę oraz dobrane kolorystycznie passe-partout. A co z haftem krzyżykowym? Miłośnikami tej techniki są osoby lubiące porządek, układanie puzzli oraz liczenie. Jest mnóstwo czasopism poświęconych tej technice,

z gotowymi wzorami i opisami. Są także opisy haftu białego oraz mereżki i gipiury. Tych technik proponuję spróbować w momencie, gdy już poczujemy, że haft to jest to, co nam w duszy gra, gdy przestaną nam się plątać nici i gdy nie będziemy już mieli ochoty na prucie naszych prac!

Fot.: Dorota Pietrzyk

Czy haft jest tylko dla kobiet?

Tradycyjnie robótki ręczne, a co za tym idzie hafty, były zarezerwowane dla kobiet. Jednak nie znaczy to, że mężczyźni nie mogą zajmować się haftem! Chłopcy mają takie same zdolności krawiecko-hafciarskie jak dziewczęta. Pracując w szkole, z zachwytem zauważyłam, że 10–11-letni chłopcy haftowali na tamborku lepiej niż dziewczynki! Byli zachwyceni i o wiele bardziej cierpliwi. Haftowanie to umiejętność, której można się nauczyć, ćwiczyć i ostatecznie opanować. To prawda, że niektóre hafty niekoniecznie są łatwe do nauczenia. Jednak wiele ściegów hafciarskich można opanować już przy pierwszych próbach i można bardzo szybko stworzyć ładny haft. Tak jak możesz upiec pyszne ciasto, nie będąc cukiernikiem, tak możesz haftować ładne wzory, używając różnych ściegów lub wymyślając własną technikę hafciarską. Możemy namówić całą rodzinę, by słuchając wieczorem pięknej muzyki lub powieści, tworzyć niciane arcydzieła. To świetny sposób na spędzanie rodzinnych wakacji, gdy rozmawiając lub słuchając szumu morza, wyszywamy na tamborkach. Materiały z łatwością zmieszczą się w małej saszetce, którą bez problemu da się wsunąć do walizki. Można także wybrać nieco dłuższy projekt i rozłożyć go na kilka wakacyjnych dni lub zaplanować haftowanie na kilka tygodni. Wystarczy przeznaczyć jedną lub dwie godzinki w tygodniu na haftowanie, trochę jak na zajęcia sportowe na siłowni. Niezwykle praktyczne oraz interesujące w hafcie jest to, że możesz porzucić tworzony projekt i wznowić go za kilka godzin, dni lub tygodni, nie tracąc przy tym kontroli nad swoją pracą. To Ty wybierasz czas, który chcesz (i możesz) przeznaczyć na działalność hafciarską. Dzieci w wieku 5–7 lat powinny haftować na kartonie. To dobry sposób na pierwsze podejście do haftu. Maluchy manipulują igłą

(z okrągłą końcówką) i nitką, aby wyhaftować wzór z dziurek, który przygotowaliśmy na niewielkim kartonie (np. A5). W ten sposób rozumieją wchodzenie i wychodzenie igły pomiędzy górą i dołem haftu. To jest dokładnie to, co znajdujemy w działaniu na płótnie,

z jego nieco sztywną strukturą, z widocznymi polami i kolorowymi rysunkami, które nas prowadzą. Około 7–8 roku życia możliwe już są haft na tkaninach i opanowanie przez dziecko trzymania tamborka. Panowie! Nie bójcie się haftu! Jest duża grupa mężczyzn, doskonałych artystów hafciarzy, tworzących unikatową i piękną sztukę. Niektórzy łączą haft z najprzeróżniejszymi materiałami, co często czyni ich dzieła wręcz recyklingiem odpadów. Wraz z awangardowymi ruchami artystycznymi nastąpiła wielka zmiana

w podejściu do sztuki włókna. Te radykalne ruchy pojawiły się nie tylko w Europie Zachodniej, ale także w Rosji i Ameryce Północnej. Postawiły sobie za cel zniesienie granicy między sztukami pięknymi i stosowanymi między artystami i rzemieślnikami. Kto mówi haft, mówi kreatywność. Kreatywność to świetny sposób ekspresji. Haftując, możesz uciec, całkowicie zanurzyć się w swojej aktywności. To chwila dla Ciebie, spotkanie ze sobą. Wszyscy potrzebujemy chwil samotności. A więc – do dzieła!    (presto.pl)

/ pasje

styczeń/luty '25 / 1 (23)
pasje 2

Hobby,

które

ratuje

życie 

IWONA JĘDRZEJEWSKA 

„Każdy ma jakiegoś bzika, każdy jakieś hobby ma…” rozpoczynał się refren piosenki wykonywanej niegdyś przez dziecięcy zespół Fasolki. W czasach dzieciństwa i wczesnej młodości wydawało mi się naturalne, że Mateusz kocha szachy, Monika jazdę na rowerze, a ja pochłaniam książki (często w nocy, kuląc się pod kołdrą

z latarką). Później jednak pozornie niezaprzeczalny fakt, że każdy z nas ma prawo robienia tego, co sprawia mu największą frajdę, przestał być tak oczywisty. Dlaczego? Odpowiedź na to pytanie wcale nie jest tak prosta, jak można by się spodziewać.

Młodość nie wieczność

Momentem przełomowym był w tym przypadku okres, gdy większość moich rówieśników porzucała beztroskie życie studenta, by podjąć pracę zawodową, a często również założyć własną rodzinę. I tak stopniowo i niepostrzeżenie czas, do tej pory przeznaczony na pasję, zaczął się kurczyć z prędkością światła, a pragmatyczni i stateczni pracownicy oraz rodzice zaczęli zapominać

o „niepoważnych” zajęciach, które kiedyś przynosiły im radość. Ów smutny stan rzeczy często jest traktowany jako nieuchronne fatum, nierozerwalnie związane z wejściem w dorosłe życie. „Młodość nie wieczność” wzdychamy z rezygnacją, po raz kolejny wybierając pracę nad projektem zamiast wyjazdu w góry, przedkładając perfekcyjne wysprzątanie łazienki nad maraton filmowy

i odpisując paczce znajomych, że absolutnie nie mamy czasu na weekendowy wypad na bilard, bo musimy pomóc dziecku

w nadrobieniu zaległości z matematyki.

 

Kultura zap…racowania

Nie ulega wątpliwości, że większość ważnych zadań, które musimy w życiu wykonywać, niekoniecznie wiąże się z wielką przyjemnością. Każdy odpowiedzialny człowiek zdaje sobie sprawę, że często musi dokonywać niezbyt przyjemnych wyborów, poświęcając to, na co ma ochotę, na rzecz tego, co konieczne. To nie podlega dyskusji. Jednak w momencie, gdy całkowicie rezygnuje on ze swoich przyjemności, wymawiając się obowiązkami, a nawet zaczyna odczuwać poczucie winy wówczas, gdy

w jakimś momencie nie okazał się 100-procentowo wydajny, pojawia się problem, który może prowadzić do frustracji, poczucia wypalenia, a nawet poważnych chorób somatycznych. Pracując bez przerwy i bez umiaru, starając się być prawdziwymi profesjonalistami w pracy, najlepszymi partnerami i rodzicami w domu oraz wkładając maksimum wysiłku w idealne odgrywanie wszystkich ról, jakie wiążą się z życiem społecznym, część z nas zapomina o sobie. Ba, wielu jest z tego dumnych. „Jestem pracownikiem i perfekcjonistą” – te słowa bywają wypowiadane z dumą. Bo przecież tylko ten, kto daje z siebie wszystko, jest godzien publicznej pochwały w świecie, który nieustannie zmusza nas byśmy nasze obowiązki spełniali coraz szybciej, lepiej, bardziej wydajnie, nieprawdaż? No właśnie, nieprawdaż.

pasje

Nie bądźmy drugą Japonią

O tym, do czego może doprowadzić maksymalne śrubowanie norm wydajności, świadczy przykład Japonii. Panuje tam niezwykle restrykcyjna, a dla ludzi z innych kręgów kulturowych wręcz toksyczna, kultura pracy. Pracownicy czują się zwykle emocjonalnie związani z firmą, w której pracują. W dobrym tonie jest branie wielu nadgodzin

(w Japonii mawia się wręcz, że nie wolno wyjść z pracy przed szefem), natomiast wzięcie urlopu po to, by wypocząć i podreperować nadwątlone siły, jest traktowane jako zbędna fanaberia. Oczywiście ten kult pracy przyczynił się do tego, że w Japonia w ciągu kilkudziesięciu lat mocno wzrósł odsetek osób chorych. W języku japońskim funkcjonuje nawet osobny termin karoshi, oznaczający „śmierć z przepracowania”. Według informacji 

zamieszczonych w artykule Karoshi i karojisatsu – pracoholizm po japońsku: „zjawisko to zostało po raz pierwszy opisane w Japonii. Samo słowo nabrało już charakteru międzynarodowego. Jest jednocześnie bardzo bliskie temu, co powszechnie nazywamy uzależnieniem od pracy”. Warto też zauważyć, że dla wielu Japończyków przejście na emeryturę nie oznacza bynajmniej większej ilości czasu na to, by poświęcić się swoim pasjom lub po prostu odpocząć. Przywykli do tego, by całą swoją energię spożytkować

w pracy zawodowej, nie mają już siły ani czasu na odnalezienie aktywności, które wprawiają ich w dobry nastrój. Pozbawieni zajęcia, przez długi czas stanowiącego sens ich życia, czują się niespokojni, zagubieni i po prostu zbędni.

 

Hobby modne i niemodne

Wiele się ostatnio mówi o konieczności zachowania zdrowych proporcji między ilością czasu poświęcanego na pracę a tą przeznaczoną na życie prywatne. Prawdziwą karierę robi wyrażenie life and work balance, popularny angielski termin, który na język polski moglibyśmy przetłumaczyć jako równowagę pomiędzy pracą a życiem. Posiadanie hobby staje się modne, jest tym, czym warto pochwalić się przed znajomymi na Instagramie, Snapchacie czy Facebooku. Najlepiej, by było spektakularne i świadczyło o statusie społecznym. Jeśli więc jest to górska wędrówka, to lepiej w Dolomitach niż swojskich Bieszczadach, gdy fotografowanie dzikiej przyrody, to na safari w Kenii, nie na Mazurach. Takie hobby jest oczywiście niezwykle fotogeniczne i pewnie wzbudzi zazdrość tych, których nie stać na takie „luksusy”. Pozostaje jednak pytanie, czy warto robić coś bardziej dla innych niż dla siebie. Może lepiej wybrać zajęcie skromniejsze, ale takie, które pozwoli w pełni poczuć „tu i teraz” i gromadzić nie posty na Instagramie, lecz piękne wspomnienia dające siłę, aby stawić czoła życiowym zmaganiom.

 

Zwolnij człowieku!

Mimo zmieniającej się powoli świadomości dotyczącej konieczności wypoczynku, który stanowiłby nie tylko bierną przerwę w pracy, ale angażował sferę somatyczną i umysłową, będąc swoistym resetem dla ciała i ducha, wielu z nas nadal nie potrafi znaleźć czasu, a niekiedy i chęci, na rozwijanie swoich zainteresowań. Zresztą problem nie zawsze leży tylko w zapracowaniu. Te same osoby, które zarzekają się, że nawał codziennych obowiązków sprawił, iż nie mają nawet chwili dla siebie, po powrocie z pracy spędzają wolny czas na przeglądaniu mediów społecznościowych lub zapadają w letarg przed telewizorem. Może jest to więc kwestia motywacji? Funkcjonowanie według schematu praca–dom–sen jest oczywiście niezwykle wyczerpujące, jednak z czasem przeradza się w utartą ścieżkę, koleinę, w którą człowiek wpada stopniowo, lecz zarazem niepostrzeżenie, nie pragnąc już żadnych zmian.

 

Hobby skrojone na miarę

Przełamanie utartego wzorca wymaga oczywiście wysiłku, zwłaszcza na początku, gdy stare szkodliwe nawyki zastępowane są nowymi, zdrowszymi. Warto jednak zdobyć się na ten krok i powrócić do dawnego hobby lub też odnaleźć nową pasję. Nie musi ona pociągać za sobą skomplikowanych przygotowań czy wymagać dużych środków finansowych. Może być to słuchanie odnalezionych na strychu starych płyt, renowacja mebli czy nawet rozwiązywanie rebusów lub czytanie skandynawskich kryminałów. Ważne, by pasja dawała przyjemność i sprawiała,  

pasja tworzenia dzianiny na drutach i szydełkiem

że czasem (z chęcią) odłożymy służbowego laptopa. Takie hobby służy dobremu samopoczuciu, wspomaga zdrowie i pomaga

w budowaniu odporności fizycznej i psychicznej. Mogłabym w tym miejscu wymienić jeszcze więcej pozytywów wynikających

z posiadania hobby, ale wybacz, Zacny Czytelniku, śpieszę się do kolejnego tomu sagi Bridgertonowie.

/ pasje

październik / 10'23 (14)

Kolekcje... 

Kolekcje to coś, co stanowi oczko w głowie wielu osób. To nie tylko pasja, ale i sposób na życie czy inwestowanie posiadanego kapitału. Opisane zbiory są intrygujące, jednak nie tak bardzo ekscentryczne jak: kawałki asfaltu, papierowe torby z samolotów, odkurzacze, paprochy z pępka czy obcięte paznokcie (tak, te przedmioty stanowią obiekt zainteresowania kolekcjonerów!). 

Czym jest birofilistyka?

Birofilistyka to niezwykle ciekawe hobby, które polega na kolekcjonowaniu przedmiotów związanych z piciem piwa. Mogą być to: butelki, puszki, kapsle, etykiety z unikalnych napojów, ale także: podstawki pod piwo, kufle, otwieracze, papierowe rozetki czy nalewaki. Niektórzy z kolekcjonerów interesują się także akcesoriami reklamowymi oferowanymi przez producentów tego złotego trunku. 

Kolekcje kości do gry

Kości do gry nazywane są także kostkami. Mają kształt wielościanu, na ich bokach umieszczone są oczka lub liczby. Wykorzystuje się głównie do gier, jednak są też kolekcjonerzy tych przedmiotów. Kości znane są już od średniowiecza, a co ciekawe – w czasach nowożytnych wykorzystywano je do wróżenia, każdej liczbie przypisywano odrębne znaczenie. Dzisiaj można skupić się na kolekcjonowaniu elementów o określonym kształcie czy wykonanych z konkretnego materiału (czasem niezwykle szlachetnego).

W zbiorach miłośników kości do gry znaleźć można także kubki do ich mieszania oraz wysokiej klasy szkatułki do przechowywania.

Czy łatwo zdobyć kolekcję autografów?

Kto z nas nie marzył o autografie ulubionego piosenkarza czy aktora? Niektórzy mogą pochwalić się nie jednym podpisem, a całą kolekcją! Są to parafki postawione przez polskich lub zagranicznych: wokalistów, członków zespołów muzycznych, aktorów, sportowców, celebrytów czy polityków. Choć zdobycie podpisu często może być trudne i wymagać zaangażowania oraz poświęcenia sporej ilości czasu i pieniędzy, miłośników takich kolekcji nie brakuje! Podpisy zazwyczaj przechowywane są z największą czcią

w przeznaczonych do tego albumach.

Wartościowa kolekcja? Postaw na minerały i kamienie szlachetne!

Minerały i kamienie szlachetne stanowią od lat obiekt zainteresowania wielu osób – naukowców, badaczy, jak i kolekcjonerów.

Ci ostatni mogą je odszukiwać, badać i rozpoznawać samodzielnie, jak i kupować w sklepach czy serwisach sprzedażowych nowe perełki do swoich zbiorów. Na początku warto zdecydować się na ogólne kolekcjonowanie, by z czasem i rozwojem pasji postawić na pewną specjalizację. Dobrze jest prowadzić klasyfikację posiadanych minerałów i kamieni, jak i przechowywać je w ekspozytorach, by były nie tylko wyeksponowane, ale i zabezpieczone przez zgubieniem czy zniszczeniem.

Kolekcja kart telefonicznych – hit czy kit?

Osoby urodzone w latach 2000. i później mogą nie pamiętać urządzeń takich jak budki telefoniczne, z których połączenia wykonywało się dzięki kartom z „impulsami”. Funkcjonowanie ich opierało się na znanych nam do dziś tzw. prepaidom. Okres ich świetności to lata 90. XX wieku. Mają one format zbliżony do karty płatniczej, jednak są od niej zdecydowanie cieńsze. Mogą mieć standardową, klasyczną kolorystykę lub posiadać na sobie wydrukowane zdjęcie czy obrazek – zwierzęta, krajobrazy czy sportowców. Często wydawane były także limitowane serie kart telefonicznych, związanych ze świętami czy bieżącymi wydarzeniami. Jak wynika ze statystyk, wydano około 2.000 wzorów, co stanowi nie lada wyzwanie dla kolekcjonerów, by zebrać je wszystkie. (az)

Easter Egg

weekendowy newsletter
- polecimy teksty, które warto przeczytać w weekend. Zostań z nami!

paKamera.polonia - niezależny, prywatny miesięcznik, wydawany w Chicago

Redakcja nie zwraca materiałów nie zamówionych, zastrzega też sobie prawo skracania i redagowania tekstów. Ponadto redakcja nie odpowiada za treść i język reklam.  

pakamera.polonia

©2022 by pakamera

All Rights Reserved

bottom of page